Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zumując sobie, że jeśli mnie nie zrozumiał organ giełdowo-handlowy, który powinien być wyskokiem giełdowo-handlowej inteligencyi, to cóż dopiero mówić o giełdowiczach! Wszystko więc co powiedziałem było grochem rzuconym na ścianę! A jednak Gazeta Handlowa mogłaby najdzielniej wpłynąć na wyrobienie czystego języka handlowego i na oczyszczenie tych giełdowo-augiaszowych stajni. Praca to wprawdzie herkulesowa, ale dlaczegóżby redaktor gazety nie miał zostać Herkulesem?
Ale o czem tu nawet i mówić! Wszystko może byłoby dobrze; gazeta podjęłaby się misyi; redaktor jej możeby spróbował być Herkulesem, gdyby... gdyby rozumiał o co mi chodzi. Cóż jednak czynić? Nie rozumie! Prawdziwe to nieszczęście. Ponieważ jednak chodzi mi niezmiernie, żeby mnie zrozumiano; powtóre: ponieważ nie zrozumiano mnie, gdym mówił po polsku, nie pozostaje mi więc nic innego, tylko przemówić językiem, który w świecie handlowo-giełdowym jest najpowszechniejszy i najlepiej zrozumiały:
A zatem:
Meine Herren! Man muss nett polnisch sprechen, sonst ich werde Ihnen hundert mal sagen, dass sie so plaudern wie auf die Wołowa Gasse. Verstehen sie mir jetzt?
Ale przebóg! co widzę! zamiast nauczyć