Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/100

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

razem z naszą czcią dla miejscowych wielkich ludzi z jubileuszami czterdziesto i pięćdziesięcioletniej obywatelskiej ospałości, jakie rzeczonym wielkim ludziom wyprawiamy, razem z albumami fotograficznymi, które ofiarujemy im w podobnych okazyach, ażeby patrząc na nasze krzywe nosy, rozpływali się nad prostemi drogami, jakiemi przez całe życie chodzili; słowem, zjedzą nas całkowicie tak, jak p. Bartelsa z całym jego inwentarzem.
Powtóre, stąd, że komitet zjadł pana Bartelsa i zawiązek ogrodu zoologicznego, brać mamy jeszcze tę naukę, żebyśmy o zamiarach naszych nie trąbili na wszystkie strony świata, nim będziemy mieli jakąś pewność, że zamiary owe kiedykolwiek w czyn się zmienią; żebyśmy sobie nie winszowali obywatelskich zasług i uczuć na mocy chęci tylko, nie zaś czynów. O tak! z tej jednej sprawy wiele naraz brać powinniśmy nauk. Powinniśmy nauczyć się mówić sobie prawdę w oczy; powinniśmy zrozumieć, że niektóre nasze popularności są to nadęte powietrzem pęcherze, na które, gdy jaki istotny ciężar obowiązków spadnie, wnet się dziurawią, robią wiele huku i puku, a pozostaje tylko trocha dymu i lichy szmat, na owinięcie palca nawet nie zdatny. Powinniśmy wyznać sobie, że nie umiemy nic zrobić porządnie, że jedni chcemy iść do lasa, drudzy do Sasa, że ruch spo-