Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/098

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nich? na co nam nowe bruki? ojcowie nasi łamali sobie nogi i rozbijali nosy na takich, jakie istniały dotychczas; każdy więc kamyk w nich jest dla nas pamiątką, którą powinniśmy umieć szanować; na co nam wreszcie nowe rury? — mamy ich i tak dosyć, i wierutnem kłamstwem jest, jakoby inne miasta miały nas przewyższać pod tym względem.
Co się tycze kolei, błagam moich współobywateli, żeby nie próbowali ich zakładać jeszcze i z innych względów. Oto zależy nam wszystkim na tem, żebyśmy nie potrzebowali się później wstydzić. Pamiętacie, jak to zakładaliśmy ogród zoologiczny w Warszawie? Coby to się teraz stało, żeby tak kto przyszedł odrazu do nas i spytał:
— Powiedzcie-no, co tam słychać z waszym ogrodem?
— Ha! założyliśmy komitet; spytaj pan komitetu.
— Dzień dobry, panowie komitetowi. Pukam w wasze okienko. Powiedzcie: coście uczynili z ogrodem zoologicznym?
Cisza! ach jaka cisza! Najmniejszej odpowiedzi. Przyszli historycy gotowi będą utrzymywać, że komitet nigdy nie istniał, i że wieści o nim należy uważać za takie baśnie kronikarskie, jakiemi są podania o smoku na Wawelu. Jeden kronikarz bajkę stworzył, drugi ją powtó-