Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/036

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Członkowie po wsiach lub kąpielach; komitet herboryzuje, a mówcy — przepraszam, a nasi znakomici mówcy i agitatorowie — czyż także w upojeniu i ciszy wiejskiej zachwycają się kwaśnem mlekiem, razowym chlebem, czerwononogiemi pasterkami, muchami lub grzybobraniem? Czyż spoczywają na laurach, czy może wyzyskują w sposób liryczny sławę, jaką w oczach płci pięknej zyskały im mowy i piątkowe deklamacye, w których jako nowatorowie zawsze i wszędzie, jako geniusze, torujące nowe drogi przyciszali głos tam, gdzie należało go podnieść, a podnosili, gdzie należało zniżyć! Czyżby zawiesili na muzykalnem uchu jakich skrzypiec lub basetli swą niestrudzoną działalność? Nie, stokroć nie! Te dzielne natury nie mają pokoju — te zarówno ambitne, jak wielkie, dusze, nie mogąc dążyć do sławy przez muzykalne piątki, dążą innemi drogami. Oto wyjeżdżają do Ciechocinka i pisują echa kąpielowe. Ach! są to nowe listki do laurowego wieńca, jakim ludzkość niezawodnie ozdobi ich głowy, skoro tylko nie będzie miała nic pilniejszego do roboty. Do sławy mówców dodają sławę felietonistów, świeżo wypieczonych wprawdzie, a stąd trochę niestrawnych. Wierzajcie mi jednak, że i ich felietony, chociaż również świeżo wypieczone i również niestrawne, chętnie są jednak spożywane przez młode panienki, żywiące cichą skłonność