Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 60.djvu/020

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Przed niedawnym czasem, bo przed kilka zaledwie dniami, kurs tych pożyczek doszedł do bajecznych rozmiarów. Kupowano je na gwałt u nas, bo nie marnym wymysłem jest u nas bajeczka, kończąca się słowy:

— «Dokądże tak biegniesz, moje biedne?»...
— «Ja nie wiem, lecz przede mną biegnie innych wiele».

Owóż kupowano więc na gwałt. Obecnie zaczęła się degręgalada, jak mówi jeden z moich przyjaciół, któremu dwudniowy pobyt w Paryżu popsuł język, do czego się sam przyznaje, i głowę, do czego się przyznać nie chce. Rozpoczął się kraszek, taki mały kraszek, który jak urośnie, będzie się wielkim krachem nazywał. Obecnie to miłe dzieciątko uśmiecha się i wyciąga rączki do wielu naszych kapitalistów — giełdowiczów i spekulantów, mających tyle kwalifikacyi na bankierów, ile listonosze na dyrektorów poczt.

Gdyby kózka nie skakała,
Toby nóżki nie złamała.

Bądźcie mądrzy, o współobywatele moi, i nie łapcie się przynajmniej na tego robaczka, z którego zbyt wyraźnie ostrze wędki wystaje.
Bądźcie roztropni!
Mój Boże! Żyjemy w wieku samych przeciwności, które spotykają się na każdym kroku