Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

tegoż społeczeństwa prawdziwie pożytecznym człowiekiem.
Z tych to powodów żadna prawie instytucya naukowa nie cieszy się taką sympatyą publiczności jak powyższa, i można śmiało rzec, że gdyby wszystkie w równym stopniu spełniały swe zadanie, wówczas wychowanie stałoby u nas tak, że pozazdrościćby nam mogli wszyscy. Kiedy spojrzysz na jej pupilów, wówczas zdaje się, że świadectwo doskonałości zakładów wyryte jest nawet na ich twarzach. Natura stworzyła je smutnemi — rozweseliła je praca; natura, odebrawszy im potężny zmysł wzroku lub słuchu i pozbawiwszy wrażeń, skazała je na bezmyślność — rozjaśniła je inteligencya, rozbudzona miłosierną i umiejętną dłonią, niby iskra przygasła w ognisku; wchodzą tam jako ciężar społeczny, wychodzą jako dzielni i cnotliwi pracownicy na społecznej niwie, i stąd to zapewne ta rezygnacya, a nawet cicha radość, która opromienia ich czoła.
Tyle o Instytucie. A teraz chętniebym przeszedł do nowych faktów, gdybym miał równą ich obfitość, jak przed czasem bardzo jeszcze niedawnym. Ale na nieszczęście, osławione czasy ogórkowe zbliżają się. W mieście pusto i cicho. Skończyły się egzaminy szkolne, ucichły wymowne posiedzenia rozmaitych akcyonaryuszów rozmaitych spółek. Jeżeli się zaś nawet jakie