Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/122

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

światłość wiekuista. Wrzosem pokryje się twoja mogiła, i ani śladu wkrótce nie będzie po tobie i po tysiącach takich, jak ty.
Kto zna nasz lud, ten wie, że obraz to życia chłopskiego nie przesadzony. Dziś może już jest lepiej, boć zamożność ich wzrosła, a za wzrostem zamożności wzrasta moralność i światło; ależ mimo wszystkiego, jakże nizko jeszcze stoimy! Jak nizko stoimy np. w porównaniu z sąsiadami naszymi. Któż nie wie, że w starszem pokoleniu włościan, prawie nikt nie umie czytać, a w młodszem jeszcze mało kto! Któż nie wie, jak nizko stoi poziom moralny, jak słabe jest poszanowanie cudzej własności, jak nierozwinięte pojęcia o dobru ogólnem! Chcecie przykładów? Dobrze. Czy sądzicie, że zwyczaj wyprawiania starych rodziców na dziady jest czemś nadzwyczajnem? Nie, to rzecz codzienna, zwyczajna, to prawie zwyczaj. Chcecie dowodów na to, że nie szanują cudzej własności? Spytajcie pierwszego lepszego wiejskiego posiadacza o szkody, jakie mu robią. Nakoniec, że nie mają pojęcia o dobru publicznem, na dowód pokażę wam drzewka przydrożne. Zasadź dziesięć razy: zniszczą, połamią, jakby przez umyślną złośliwość.
Ale czyż można się temu dziwić? i czy to ich wina? Spojrzyjcie na te dzieciaki płowowłose — oto wytłómaczenie zagadki. Bez matki,