Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/042

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Kiedyż ci się ten cymbał oświadczy?
Bywają położenia drażliwe i qui pro quo jeszcze drażliwsze. Zarząd ogrodu, czy też Letniego Teatru, ma zamiar podobno zapobiedz nadal podobnym wypadkom przez zaprowadzenie szeregu latarni naftowych. Dlaczego nie gazowych? Oto wkopanie rur gazowych ma podobno szkodzić roślinności.
Z tem wszystkiem przedstawienia już się rozpoczęły; ludzie po staremu uderzają nosami o drzewa, a latarni jak niema tak niema. Obiecanka cacanka. Jeśli już mają je postawić, dlaczegóż nie zostały postawione przed rozpoczęciem letniego sezonu? Dlaczego?
Odpowiedź nie trudna. Od przeszłego lata — rozumował sobie Zarząd — zapomnieli już ludzie, jak to niemiło wracać po ciemku i przewracać koziołki przez baryery; gdyby więc latarnie postawiono przed rozpoczęciem przedstawień, nie umieliby cenić jak należy dobrodziejstwa, gdy zaś spróbują parę razy wracać po omacku, dopiero potrafią w całej pełni odczuć wyświadczoną sobie usługę.
Odpowiadam w imieniu publiczności: Jużeśmy spróbowali — prosimy o latarnie!
W niniejszym letnim sezonie teatralnym czeka nas jedna nowość. Oto p. W. Rapacki urządza poranek artystyczny, na którym będzie czytany jego dramat p. t. «Kopernik».