Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 59.djvu/021

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wcale, albo przyciszonym głosem, z palcem na ustach. Nie czynię tu żadnych zastosowań, ale wolę być ostrożnym, albowiem od czasu, jak dowiedziałem się, że sposób, w jaki gmina ewangelicka zarządza swymi funduszami, nie może być przedmiotem dyskusyi dziennikarskiej — doprawdy sam nie wiem, o czem mówić wypada, a o czem nie wypada. Patrzcie państwo! A ja właśnie myślałem, że sposób, w jaki gmina nietylko ewangelicka, ale i każda inna zarządza swymi funduszami, nietylko może być, ale i powinien być przedmiotem dyskusyi dziennikarskiej. Rozumowałem tak: gmina otrzymuje zasiłek z loteryi fantowej; na loterye fantowe uczęszczają, bez różnicy, zwolennicy wszelkich wyznań, ani jedno bowiem wyraźnie uczęszczać na fantowe loterye nie zabrania. Ergo gminie zasiłek daje publiczność, ergo publiczność ma prawo wiedzieć, w jaki sposób gmina zasiłku używa, oraz jakie są najlepsze używania go sposoby. Że zaś, nakoniec, publiczność może dowiedzieć się o tem przez prasę, zatem prasa ma prawo i obowiązek o podobnych rzeczach dyskutować.
Zdaje się, że wniosek prosty i logiczny, a jednak — jak to pozory mylić mogą! Widocznie, jak np. w Miechowie rajcy mają swój własny, miechowski smak artystyczny, który im każe starożytną kościelną kopułę nowożytną statuą