Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/178

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

brakło. Miejmy jednak nadzieję, że i dom Nagrody nie zawsze będzie stał pustkami, w przyszłości; a w teraźniejszości może wpłynie na poprawę sług i służebnic naszych, które istotnie, mówiąc słowami Pisma, w nieprawościach swych przebierają wszelką miarę.
Cóż w tem jednak dziwnego? Takie to już czasy przyszły, że walka toczy się wszędzie, musi więc toczyć się między paniami a sługami. Przyszły filozof kiedyś, gdy nasze czasy będą już odległą przeszłością, może podciągnie ją pod jaką ogólną filozoficzną zasadę i walki o byt miano nada. Ale my, współcześni, wiemy dobrze, że nie jest to walka o byt, ale o niewymyte garnki, o niewyszorowane rondle, o koszykowe, o próżniactwo i o zbytnią skłonność do miłosnych płomieni, których miejscowa straż ogniowa nietylko gasić nie chce i nie umie, ale nawet podsyca je chętnie.
Ależ po co to sobie samemu psuć krew? po co sobie samemu krzywdę wyrządzać? Ha! chyba to już zawsze tak dzieje się na świecie, jak następujący wiersz opiewa:

«Człowiek cierpi, lecz służy sam sobie za kata:
Sam sobie koło tworzy i sam się w nie wplata».

Otóż i my tworzymy sobie rozmaite koła, wplatamy się w nie i cierpimy.
Gdybyśmy tak np. nie uroili sobie, że mamy