Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/143

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Źle: żona w coraz gorszym humorze. Frazes: «Nudzisz, mój drogi!» poczyna stawać się w jej ustach przysłowiem. — Z kuchni dochodzą cię dyalogi tak ożywione i tak smaczne, jak echa Przeglądu Tygodniowego. Na dobitkę post. Żona nie da z mięsem. Napróżno rzucasz w przejściu wzrok pełen namiętności na czerwone wzgórzystości szynek i wieńce wonnych kiełbas. A uciekniesz z domu i zjesz w restauracyi z mięsem, to znów wyrzuty sumienia męczą cię. Coraz gorzej! — Ktoś dzwoni: wchodzi rządca domu z listą przesłaną z magistratu, uśmiecha się, jak gdyby coś najdowcipniejszego miał powiedzieć i z niezwykłą tej potworze słodyczą mówi, pokazując mu listę: «Oto nazwisko pana dobrodzieja... pan dobrodziej zechce wpisać, ile ofiaruje na ubogich» A ty odpowiadasz: «Ofiaruję dyab... chcę mówić: dyabelnie niewiele, bo ciężkie czasy» — i ofiarujesz jakiegoś tam rubla, bo mniej dać nie wypada. W wielki piątek, gdy wszyscy mężowie z żonami i dziećmi żon swoich (jak mówi Pismo) idą na groby, idziesz i ty wedle starego obyczaju z żoną i małym Jasiem. Wchodząc do kościoła, starasz się przemknąć między dwoma stolikami, przy których kwestują arystokratyczne damy; patrzysz w sufit sklepienia kościoła i odkrywasz w niem nieznane ciekawości, które nie pozwalają ci zauważyć, że właśnie arystokratyczna dama uderza pierścionkiem w tacę i uśmie-