Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 58.djvu/064

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chaczem odbyte pląsy półświatkowe, którym łatwość pożycia i niepotrącanie się o legalność stosunków widocznie szczególnego powabu dodają. Opowiadano mi, że na jednej z takich «agap» odznaczał się szczególną wesołością młodzieniec świeżo z prowincyi przybyły. Znajomy Warszawianin, spotkawszy się z nim, zapytał go, co w Warszawie porabia.
— A widzisz, mój drogi, ożeniłem się zeszłego tygodnia i przyjechałem do Warszawy na miodowe miesiące.
— A gdzież żona?
— Żonę zostawiłem w domu przy matce.
Praktyczne to pojmowanie miodowych miesięcy może się rozpowszechni, przy coraz więcej rozkrzewiającem się zapatrywaniu na małżeństwo ze strony wyłącznie utylitarnej. Czy to zapatrywanie się jest wytworem nowoczesnym, czyli też ono i dawniej istniało, trudno określić. Zdaje się wszelako, że zrozumienie małżeństwa wyłącznie jako kontraktu cywilnego, lub też jako operacyi, wszelkie inne cele prócz sercowych mającej, nie jest pomysłem nowym. Ograniczało się dawniej tylko w pewnych sferach i na pewnych zasadach. Extra-sercowe pobudki do małżeństwa były albo polityczne, albo zachowawcze. Przy kojarzeniu związków miano na względzie koligacenie rodów i konserwowanie lub powiększenie istniejących majątków ro-