czuć wszystko, co go dotycze, i to rozumienie, to odczuwanie, to zdawanie sobie sprawy, stwarza bezpośredni związek między czytelnikiem a bohaterem i daje każdemu z czytających kryteryum w rękę. Jeśli jednak podstawą zamiast psychologii będzie fizyologia, jeśli bohater działa tak, nie inaczej, dlatego naprzykład, że jego dziadek był pijakiem, lub waryatem, to ten związek z czytelnikiem przestaje istnieć. Nikt nie potrafi zrozumieć i odczuć takiego bohatera, lub postawić się w jego położeniu — bohater więc zejdzie do znaczenia okazu, który zasługiwałby na uwagę doktorską, gdyby był rzeczywistym — nie zasługuje na niczyją, jako pomysł fantastyczny.
Jakąż tedy podstawę dał powieści Zola? W rzeczywistości stworzył tylko teoryę, która mieści się doskonale w kilkunastu wierszach przedmowy, ale która stosowana ściśle, szkodziłaby nauce i powieści. Na szczęście, nie daje się ona zastosować w powieści. Sprawdza się to i na Rougon-Macquar’tach. Autor stara się trzymać z początku swej fizyologicznej nici, opowiada więc nam szeroko w genealogii Rougonów o ich temperamentach, nerwach, dziedzicznych przypadłościach i przechodzeniu ich na następne pokolenia. Ale w miarę, jak powieść zaczyna wołać o swe prawa, jak postaciom trzeba nadawać charaktery, przypadkom przebieg, opowiadaniu zakończenie, nić urywa się,
Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/168
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.