Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 48.djvu/124

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

jeszcze mniej wart — więc Numa musi wypłynąć. Ma on na zawołanie rzutkość i frazes. Czem jest ten frazes? — hipokryzyą — a hipokryzya hołdem, który podłość i zbrodnia składa cnocie. Numa składa go wymowniej i energiczniej niż inni — więc staje na czele. Wszyscy się tam chcą oszukać. Dlaczego? bo jednak życie musi się toczyć, trzeba coś mieć, czemś żyć — jeśli nie ideą, to jej strzępem — jeśli nie istotą rzeczy, to jej pozorem. Czy tak jest naprawdę? — czy taką jest Francya? Nie o to chodzi. To ich rzecz. Nam idzie o co innego, a mianowicie o ukazanie, jak autor z tych wszystkich przeciwieństw, umiał stworzyć człowieka, który jednak tworzy całość i jest zgodnym ze sobą. Numę się zna, widzi — odgaduje się, co on powie, jak postąpi. Autor przezwyciężył wszelkie trudności i umiał mocą swego talentu stworzyć człowieka z wyborną indywidualną twarzą. Czytelnik nie potrafi go nawet nienawidzić, bo go tak zawsze i wszędzie zgaduje, że sprawia mu to zadowolenie. Jest to wyborna postać — wyborny przykład harmonii, stworzonej z dysonansów. Powieść w całości może się niepodobać i są po temu przyczyny słuszne, ale powieściopisarzowi nie podobna zarzucić, że talent jego się cofa. Owszem — kwitnie i jeśli nie rozwija się, to dlatego, że się już rozwinął i trwa w rozwoju. Razi nas w nim co innego, to jest jego nastrój moralny, jego pesy-