Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Dumont. »Jeśli jaki heraldyk, pisze na początku pan Piotr, skuszony milionami, które wam pozostawiam, dzieci moje, zechce wam dorobić tarcze, herby i drzewo genealogiczne, sięgające wypraw krzyżowych, nie dajcie mu się uwieść. Wasi przodkowie byli skromnymi wieśniakami i skromnymi pracownikami, którzy w pocie czoła, uczciwym trudem i oszczędnością dorabiali się majątku i społecznego znaczenia«. Z tych słów, które w dowolnym przekładzie, ale w wiernym sensie podaję, widzimy, że pan Piotr jest typem zamożnego a uczciwego plebejusza, który się nie tylko pochodzenia swego nie wstydzi, ale szczycić się niem raczej jest gotów. Na przeszłości jego rodziny i jego fortunie nie ciąży krzywda, ani krew ludzka. Dumontowie inaczej wybijali się na świat niż Rougonowie. Jak? — Posłuchajmy. Opowiadanie jest bardzo obszerne. Dziadek bohatera, zwany »La France« dla swego patryotyzmu, gwoli któremu ciągle imię ojczyzny miał na ustach, gospodarzył na kawałku roli, zaledwie zdolnym wyżywić liczniejszą rodzinę. Był to człowiek zdrowy i silny, a fizyologicznie biorąc, jeden z takich osobników, które w walce o byt nie tylko sobie umieją dać rady, ale zdolne są wytworzyć równie silne potomstwo. Umysł dziadka, zwanego »La France«, był jeszcze prostaczy, ale pogodny. Uosabiał on zdrowy chłopski rozsądek, dający się uchwycić w słowa: co twoje to trzymaj, a co moje tego nie