Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/090

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

taire’a. Tłumy zjeżdżają się ze wszystkich stron, więc Rochat musi tam jechać, by wypowiedzieć mowę, która ma być nowym ciosem dla partyi klerykalnej. Sztuka zaczyna się w zamku Ferney. Tłumy czekają i niecierpliwią się potrosze. Doktor Bidache i jego przyjaciele, urządzający uroczystość, niepokoją się: Rochat nie przybywa. Ruchu i życia w tym akcie pełno. Nakoniec bohater zjawia się. Wszyscy wypytują: co się z nim działo, gdzie był? i co robił? Co robił? — Kochał. Ale Lea jeszcze nie wie, kto on jest, jeszcze go nie zna pod jego prawdziwem nazwiskiem. Gdy się dowie — co to będzie? Bohaterowi serce bije niespokojnie. Czy też ona padnie mu w objęcia i powie: »Wielki człowieku! jam twoja...« — czy odwróci się od niego, jak od wroga religii i Kościoła? I jedno i drugie jest prawdopodobne, bo z jednej strony wielkość i sława mają nieprzeparty urok, z drugiej Lea jest Anglo-Amerykanką, więc zapewne wierzącą, jak wogóle ludzie należący do tej rasy. Sytuacya istotnie przepyszna — proszę sobie wyobrazić: tysiące ludzi i Lea między nimi — w dali trybuna, czekająca na wielkiego człowieka. Tłumy niespokojne i zgorączkowane, ciekawość się wzmaga. Nagle robi się cicho, on wchodzi na trybunę... Lea spogląda na niego i...? — zaledwie może potłumić okrzyk. Ten sławny mówca, ten wódz stronnictwa, ten człowiek trzymający w ręku losy całego narodu,