Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/088

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pierwsza to dopiero sztuka tego »wielkiego robotnika«, którą wygwizdano. W swoim czasie wygwizdywano także i »Hernaniego«, ale to była inna sprawa. Wówczas »za błękitami był bój i zwycięstwo«, obecnie w panu Sardou można podziwiać tylko »męstwo«. Więcej tam nawet męstwa, niż artyzmu i talentu w tym »Rochacie«.
Kto on jest? Rodzaj Kleona — w nawiasach czytaj: Gambetta — a więc przywódca demokracyi, człowiek, na którego całe stronnictwo patrzy, jak Żydzi patrzali na słup ognisty. On prowadzi. Jest to lew, »który, gdy zjeży grzywę i ryknie, las milknie«. Jedne oczy spoglądają na niego ze strachem, drugie z podziwem i uwielbieniem. Ma on wszystkie cechy dzisiejszego republikanina francuskiego. Jego zasady i przekonania są, między innemi, wyznaniem wiary, a raczej niewiary całej partyi. Krótko mówiąc, jest według pana Sardou, ateistą. Może zresztą na polu filozofii byłby pozytywistą, to jest, nie przesądzając kwestyi istnienia, lub nieistnienia Istoty Najwyższej, uważałby te pytania jako niemożebne do rozstrzygnięcia i wogóle obojętne. Ale na polu polityki jest zdecydowany i gotów do najzawziętszej walki. Napozór wydaje się to prawie niezrozumiałem, ale tak jest. We Francyi sprawy ułożyły się w ten sposób, iż wszystko, co jest, lub co się ma za religijne, zwróciło się przeciw rzeczypospolitej, więc też poszło i odwrotnie: t. j. radykalni republikanie