Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 47.djvu/037

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Jak mu było źle na »Adryannie«, Ty jeden wiesz, o Boże, równie jak i to, że jeszcze gorzej na »Julii« — na »Cudzoziemce« zrobiło mu się zupełnie słabo, a na »Damie Kameliowej« nie mógł już wytrzymać i rozbeczał się jak student. A cóż teraz będzie? Udawałeś, o sceptycyzmie, Bóg wie co, a beczałeś — samem widział. Czemuż udajesz? — Ale byłoby z mojej strony okrucieństwem wyzyskiwać położenie; przyznaj jednak, mój miejscowy sceptycyzmie, że miną tylko nadrabiasz, a w gruncie rzeczy masz ogromnie czułe serce, że kochasz swoje znakomitości i wogóle poczciwszy jesteś, niż się wydajesz. Co do mnie, nie biorę ci tego za złe z trzech powodów: raz, że moje »tak będzie« sprawdza się zupełnie, a zawsze miło jest być prawdziwym prorokiem; powtóre, że zwycięstwo nad tobą jest zapewne jednym z najmilszych tryumfów dla artystki; po trzecie, żeś i ty we łzach swoich i w ich szczerości odniósł także nad samym sobą zwycięstwo — a raczej popełniłeś najprzyjemniejsze samobójstwo. Wobec tego można grać teraz w odkryte karty i mówić szczerze. Założyłbym się więc, że dałbyś nie wiem co, gdyby Modrzejewska wyrzekła się roli Krzysztofa Kolumba i została raz na zawsze na scenie warszawskiej, jako jej duchowa przewodniczka i najcelniejsza ozdoba. Nie potrzeba się nawet o to zakładać, bo życzenia takie odzywają się coraz otwarciej w prasie. Słyszałem, że gdy