Przejdź do zawartości

Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/150

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

wiać, że nawet dla obrazu lepiej będzie, gdy na pierś śpiącej dziewczyny rzuci jakąś lekką draperyę.
— Wróciwszy, sprowadzę pierwszą lepszą modelkę, przykryję ją i zaraz to przerobię, tak, aby jutro zastały rzecz gotową — mówił sobie.
Poczem przyszło mu do głowy, że jednak takiej modelki, jak panna Cervi, nie będzie mógł wynająć na stałe, by ją wozić z sobą — i na tę myśl ogarnął go żal.
Ale tymczasem powóz stanął przed pracownią. Świrski zapłacił i wysiadł.
— Depesza dla pana! — rzekł mu w bramie odźwierny.
A malarz zbudził się jak ze snu:
— Aha! — rzekł: — dobrze! dawaj!
I wziąwszy depeszę z rąk stróża, otworzył ją niecierpliwie.
Ale zaledwie rzucił na nią oczyma, w twarzy odbiło mu się zdumienie i przestrach, telegram bowiem brzmiał jak następuje:
»Kresowicz zastrzelił się przed godziną. Przybywaj.
Helena«.