Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/041

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
LITERAT.

Przepraszam cię, mój kwiateczku... Ostatecznie — niema rady!... Trzeba będzie o tym odczycie pomyśleć... Zawołaj tymczasem dzieci — i daj im żabki...

ŻONA.

Ferdynandzie, ty się zamęczysz...

LITERAT.

Cóż robić!... A psia...! O, przepraszam cię! Ot moje święta! Zosiu! Maryniu!

(Dzieci wpadają i na widok żabek poczynają wrzeszczeć z radości; potem skaczą razem z żabkami po dywanie, Medor szczeka).
ZOSIA I MARYNIA.

Kwa! kwa!

LITERAT (rzucając się ze wściekłością na ziemię i poczynając skakać).

Kwa! kwa! Ot moje święta! Kwa! kwa! kwa!

(Hałas ogólny).