Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 37.djvu/034

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
LITERAT.

Ja się na ciebie gniewam?... Przepraszam cię, moje złoto! Ale sama widzisz, mnie się prawie płakać chce od roboty, a tu jakaś Eulalia Kuku chce, bym jej napisał powieść. Przepraszam cię, mój kotku! (Całuje ją w rękę). Czytaj dalej!

ŻONA.

To jakiś pakiet!

LITERAT.

Jezus Marya!... Rękopis!... Ale widzę i list!

ŻONA (otwiera i czyta).

»Mistrzu! Słowa, które przeczytasz, są wyznaniem. Byłeś, jak mówi poeta, »przy mnie, koło mnie, nade mną i we mnie« — i ty jesteś ojcem mego dziecięcia...

LITERAT (niespokojnie).

Jak?...

ŻONA.

Ferdynandzie! co to znaczy?

LITERAT.

Jakaś metafora!... Daję ci słowo... Jakaś metafora!... Daj mi ten list: ja sam ci go przeczytam.