Przejdź do zawartości

Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 13.djvu/159

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
—  155  —

bo wysokie mury bronią przystępu, kurz nigdy, bo od ulicy dzieli ją cała szerokość ogrodów. Za to słońce świeci tu i grzeje od rana do wieczora. Miejsce jest wązkie, ale ciepłe i zaciszne. Z tyłu mur, z przodu morze, dzikie rzuty skał, wbiegające w toń, tu i owdzie schodki powykuwane w skale, wiodące na dół; domek celniczy, wieża willi Gropallo, w której niegdyś strażowano od rozbójników morskich, na północ zarysy Riviery »di Ponente«, zakryte mgłą siną i różową, z drugiej strony Recco, błyszczące w świetle, i morze — oto wszystko, co stąd można zobaczyć.
Wszystko to jednak takie jest włoskie, takie pobrzeżne i morskie, takie skąpane w świetle i błękicie, że oczu od tego oderwać trudno. Tu też skupia się życie Nervi; tu przesiadują przejezdni i chorzy; tu, w szerszych miejscach, rozkładają przekupnie swoje stragany, napełnione »tartarugą«, wyrobami z małżowin i z oliwnego drzewa, koralami i delikatnymi filigranami ze srebra. Na innych sprzedają jedwabie, lub wielkie chusty z perkalu, malowane w kwiaty i drzewa. Bose dziewczątka o rozczochranych czuprynach i czarnych oczach, częstują cudzoziemców gałązkami bzu, pęczkami fiołków, konwalii, lub anemonów. Z dołu zapraszają do ło-