Strona:Pisma Henryka Sienkiewicza (ed. Tyg. Illustr.) vol. 13.djvu/147

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zwiastowała spoczynek: »Dość trudów i znoju, — mówił dzwonek — owińcie się do snu skrzydłem bożem. Pójdźcie, pójdźcie, zmęczeni, do Boga: w nim radość! Tu cisza, tu wesele, tu sen! Tu sen! tu sen! tu sen!«
Smolarz zdjął kapelusz na odgłos dzwonka, Kasia otrząsnęła sen z oczu i rzekła:
— Dzwonią?
— Na Anioł Pański...
Klękli oboje przy omszałym kamieniu, jakby przy ołtarzu. Kasia poczęła mówić łagodnym, smutnym głosem:
— Anioł Pański zwiastował Najświętszej Pannie Maryi...
— I poczęła z Ducha Świętego — odpowiedział smolarz.
— Oto ja służebnica Pana mego......

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

I tak klęcząc, modliły się te boże dzieci. Cicha, letnia błyskawica przeleciała między wschodem a zachodem, i po świetle jej zsunął się z nieba rój aniołów skrzydlatych i zawisnął nad głowami tych dwojga. A potem pomieszali się z aniołami i sami byli prawie jak anieli, bo nad te dwie dusze nie było jaśniejszych, czystszych i bardziej niewinnych na ziemi.