Ta strona została uwierzytelniona.
Józwowicz.
Słowo jeszcze. Mówiłeś już pan komu o tym zamiarze?
Drahomir.
Dotychczas nikt nie wié. Zamiar mój dopiéro przed parą godzinami zmienił się w postanowienie.
Józwowicz.
Nieodwołalnie?
Drahomir.
Nieodwołalnie.
Józwowicz.
Więc ani Jerzy jeszcze nic nie wié?
Drahomir.
Ani Jerzy. Czemu pan o to pyta?
Józwowicz.
(n. s.) Stało się. Trzeba działać szybko, inaczéj, wszystko przepadnie. (głośno) Panie hrabio, nie mogę w téj chwili mówić z panem obszerniéj, bo za chwilę przybędzie do mnie Antoni w sprawie, od któréj cała moja przyszłość zależy. Ale słuchaj mnie, zaklinam pana w imię spokoju i zdrowia księżniczki, nie wspominaj o tém nikomu, że wyjeżdżasz: ani jéj, ani Jerzemu, ani księciu.
Drahomir.
Nie rozumiem pana.
Józwowicz.
Zrozumiesz mnie pan. W téj chwili nie mogę po-