Strona:Piotr Nansen - Spokój Boży.djvu/80

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Małgosia śmiała się i śmiała, serdecznie i głośno, że uspokoić jej nie mogłem.
„Jaki pan zabawny! czy przypuszczasz, iż sądzićbym mogła, że życie twe podobne do życia pań z przytułku? Nie, mój przyjacielu, uspokój się, zanadto dałeś wyraźne dowody twej lekkomyślności, by ktokolwiek nie wiedział, jak strasznym jesteś człowiekiem“.
Śmiech jej zaczął mnie gniewać, spostrzegła to i nareszcie rzekła poważnie:
„Usiądźmy na ławce powiem przyczynę, dla której nie przestraszała mnie nigdy twa za wesoła przeszłość i wierzyć pozwala, żeś godzien miłości — zresztą zastanów się, a sam przyznasz mi racyę. Przedewszystkiem nie podzielam ogólnie utartego zdania, że mężczyzna przepędzić musi część swej młodości na tak zwane „wyszumienie“. Nie wierzę, by namiętność wasza tak była wielką. Pewność moją opieram na przyczynach o wiele poważniejszych. Szukałam w wyznaniach twoich trzeciej osoby — dziecięcia. Użyłeś wielu natchnionych słów dla opisania piękności twych kochanek — tylko im nie przyznałeś macierzyństwa. Możeś nie zdawał sobie z tego sprawy, w każdym razie omijasz umyślnie kwestyę, w której ja spostrzegam początek i koniec, każdej prawdziwej miłości. Kobieta nie może być drogą mężczyźnie, która nie przedłuży uczucia dowodem swej dla niego miłości. Cudem cudów, największem szczęściem miłości, jest właśnie pragnienie trwałości, pragnienie ścisłego połączenia