Strona:Piotr Nansen - Spokój Boży.djvu/53

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

zachowywała. Jednak to i owo dawało do myślenia a nieporozumienia między ludźmi, dawniej szczęśliwie ze sobą żyjącymi, były powodem gawędy. Chmura, brzemienna nienawiścią i strachem, zawisła nad zamkiem i miastem.
Razu pewnego zwróciła pana Esbena uwagę młoda, śliczna, siedemnastoletnia dziewczyna. Niedawno poślubiła jednego z najdzielniejszych rzemieślników miasta: Klausego Bryde. Pan Esben prześladował bezustanku młodą kobietę wzrokiem, potajemnemi znakami a gdy spostrzegł, że hołdy przyjmuje, skorzystał z pierwszej nadarzającej się sposobności i zaprosił młodych małżonków do siebie, na zamek. Klause Bryde przeczuwał jednak coś nieczystego i... udawał pijanego a podczas kiedy głowa coraz głębiej na piersi spadała, oczy śledziły czułe spojrzenia, zamieniane między żoną a lennikiem. Zaledwie się oddalili, pewni, że małżonek w błogiem spoczywa upojeniu, zerwał się tenże, podążył do okna i za umówionym znakiem wdarła się do pałacu uzbrojona gromadka przyjaciół. Rozbroili nieprzygotowanych strażników, zakneblowali im usta i pod wodzą Klausa Bryda weszli do otwartych potajemnych drzwi. Znikli w ciemności, podążając śladem oddalających się pochodni...
Podanie opowiada nam o zdarzeniu, jakie się w głębi fiordu przytrafiło, w następujący sposób: obudzeni mieszkańcy pałacu przez oswobodzoną nareszcie wartę pobiegli do tajemnego korytarza, którego drzwi były zamknięte. Długo trwało, zanim