Strona:Piotr Kropotkin-Pomoc wzajemna jako czynnik rozwoju.pdf/89

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

reg dni i tygodni, oddając całe jadło dziecku; wiemy, że matka Buszmenka gotowa jest zostać niewolnicą z miłości ku dziecku; i mógłbym całe stronice zapełniać przykładami rzeczywiście czułych stosunków pomiędzy dzikimi rodzicami i ich dziećmi. Podróżnicy nieustannie o tem opowiadają. Czytamy o głębokiej miłości macierzyńskiej; to znowu widzimy ojca biegnącego przez las i niosącego na rękach dziecię, które ugryzł wąż; lub jakiś misjonarz opowiada nam o rozpaczy rodziców z powodu straty dziecka, które przed kilku laty wyratował od zamordowania zaraz po urodzeniu; gdzieindziej znowu czytamy, że „dzikie“ matki zwykle karmią swe dzieci aż do lat czterech i że na Nowych Hebrydach zdarzają się matki lub ciotki, zabijające się z powodu śmierci dziecka, aby opiekować się niem na tamtym świecie. Przykładów takich możnaby przytoczyć bardzo dużo.
A jednak liczni z tych kochających rodziców uprawiają dzieciobójstwo. Zwyczaj ten (bez względu na formy, które przybrał w czasach późniejszych), powstał zapewne pod ostrym naciskiem konieczności gospodarczych; był to jedyny sposób utrzymania przy życiu dzieci już odchowanych. Dzicy wogóle bynajmniej nie rozmnażają się nieoględnie. Przeciwnie, używają sposobów najrozmaitszych w celu zmniejszenia liczby urodzeń i stosują cały szereg ograniczeń, które dla Europejczyków wydałyby czemś dziwacznem. Pomimo to jednak, nie są w stanie wyżywić wszystkich dzieci urodzonych. Zauważono atoli, że skoro tylko pomnożą się środki żywności, natychmiast odstępują od zwyczaju dzieciobójstwa. Wogóle rodzice poddają się temu odrażającemu obowiązkowi bardzo niechętnie i uciekają się do najrozmaitszych wybiegów byle tylko uratować dzieci. Jak to zauważył mój przyjaciel, Elie Reclus, wynaleźli w tym celu szczęśliwe i nieszczęśliwe dni narodzin: dzieci urodzone w dni szczęśliwe, nie mogą być zabijane; rodzice usiłują odsunąć wyrok choćby na kilka godzin, aby potem powiedzieć, że skoro dziecko już przeżyło tyle czasu, to ma prawo pozostać przy życiu. Gdy słyszą krzyki dzieci, dochodzące z lasu, utrzymują, że krzyk taki przynosi nieszczęście całemu plemieniu. Ponieważ zaś nie posiadają europejskich „żłóbków“, przy pomocy których możnaby się było pozbywać dzieci, każdy cofa się przed koniecznością wykonania wyroku. Wolą też porzucać dziecię w lesie, niż mordować je. Dzieciobójstwo pod-