Przejdź do zawartości

Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/137

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Rozdają obiady tanie
Ubogim w Warszawie.

I nie jeden siwobrody
Tułacz w nędzy prawie,
Znalazł domowe wygody
I pomoc w Warszawie.

A studenci owi biedni,
Może płaszcz w zastawie,
Ale mają chleb powszedni
W tej zacnej Warszawie.

Przebaczasz im, że tańcują
I stroją jaskrawie,
Gdy tak robią i tak czują,
Ludziska w Warszawie!

Sam sobie nie zdajesz sprawy
I znika obawa,
Bo mówią: niema Warszawy!
A tu jest Warszawa!

Jest dobra, jest niespodlona,
Pracowita, żwawa,
Ucząca się i uczona
Słowem jest Warszawa.

Szczęść ci Boże, dobrym bytem,
Szczęść ci dobrą sławą,
I wytrwaniem w bólu skrytym
Poczciwa Warszawo.