Strona:Piosnki i satyry (Bartels).djvu/011

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

I pierwsze na świat cały jak Pan widzisz łgarze..
— Jednakże Ukraińcy? — Ukrainiec panie
Wołyniak i Podolak, to jedno nasłanie.
Wszystko gorsze od żydów: szlachta i panowie:
Jak pustki nie w kieszeni, to w sercu i głowie;
A od czasu jak wszyscy bez żadnej różnicy
Zaczęli siać buraki na miejsce pszenicy,
Tyle tam i pieniędzy po kasach być musi
Co podatków wniesionych z całej Białej Rusi.
— Więc i Białorusini? — Nie gadaj pan wcale, —
Tam już ani źdźbła Polski, czyściutkie Moskale —
A gołeż, Boże, gołe! Szóstką wprawdzie jedzie
A w banku Dobrodzieju wyżej uszu siedzi;
Ostatnie panie buty wypuści na fanty,
Nie wyłączając nawet chwalone Inflanty.
— Więc niema jak uważam, (zaszczyt to nam czyni,)
Jak Litwa i Żmudź nasza... — Co, panie? Żmudzini?
A toż ostatnie bydło, co się Panu widzi?
Toż Litwin ze Żmudzina całe życie szydzi,
Bo ciemniejszego w świecie nie znaleźć narodu —
Odbierz im Pan czarnoziem, pozdychają z głodu...
— A więc zostaje tylko Litwa nasza droga,
Kraina wypieszczona przez ludzi i Boga.
Prawda! jakich to ludzi ja znałem w Wileńskiem,
W okolicach Trok, Lidy i w całem Grodzieńskiem..
— Tak, tak, są i tam ludzie; jednakże Lidzianie,
W większej części kłótniki i pijawki panie;
W Trockiem mieszkać nikomu ja bardzo nie życzę,
A w Święciańskiem hołysze i procesowicze;
W Grodzieńskiem fanfarony, a koło Oszmiany,
Z bardzo małym wyjątkiem szalone kapcany.
I nie darmo przysłowie o nich stare głosi,
Ze szlachtą jeden łapeć, a jeden but nosi.
Wilenczuki, choć bardzo tłumaczą się górnie,
A między nami mówiąc nabite to durnie
I gapimuchy straszne, jak zwykle próżniaki
Miejskie, co tylko wiedzą gdzie porter i flaki.
— Więc któreż są najlepsze strony? pewnie Mińskie?
— Jużciż, wyjąwszy tylko Mozyrskie i Pińskie
Gdzie żyć jest niepodobna za temi błotami