Strona:Pietro Aretino - Jak Nanna córeczkę swą Pippę na kurtyzanę kształciła.djvu/92

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wybryk, na głupią fanaberję, jak to się często białogłowom zdarza. Djabeł mnie opętał i nie zasługuję na przebaczenie, ale jeśli dobry Bóg dopomoże mi wydostać się z tej opresji, nigdy, przenigdy nie przekroczę już jego przykazań.
Podnieś śluzy swych łez i spazmuj tak gwałtownie, jakbyś mnie widziała zimną i nieżywą u swoich stóp!
(Boże zachowaj mnie przed nagłą i niespodziewaną śmiercią i spuść ją raczej na tych, którzy mi jej życzą!)
PIPPA: Amen!
NANNA: Odrazu dowie się o twoich bekach i lamentach! Albowiem taki pan ma zawsze swoich szpiegów w pobliżu! Wiadomości, które mu oni przyniosą, odmienią jego postanowienie; w kąt pójdą wszystkie jego przysięgi, że prędzej pięści będzie sobie kąsał, niż do ciebie słowo przemówi, że wolej głowę katu odda i inne takie dyrdymały, które ślina z gniewu na język niesie.
Te wylewy żółci nie wtrącą go do piekła, bowiem dobry Bóg nie bardzo zważa na zaklęcia zakochanych.
Gdyby zaś się zawziął, napisz doń długą epistołę, idź do niego i udawaj, że raczej drzwi mu wywalisz, niż odejdziesz z kwitkiem. Jeśli ciągle jeszcze będzie trwał w uporze, zacznij krzyczeć, płakać, przeklinać, a w końcu udaj, że się chcesz wieszać z rozpaczy! Ale uważaj abyś się naprawdę