W niedzielę rano, w niedzielę rano,
wianek uwito;
bodaj cię hultaju, bodaj cię niecnoto,
na pal przybito.
Jak mię zabiją, jak mię zabiją,
któż mię pochowa?
Ja cię pochowam, ja cię pochowam,
jak będę twoja.
Płacze dziewczyna, płacze jedyna,
stojąc na ganku:
na coś mię zdradził, na coś mię zdradził,
Jasiu kochanku.
Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą,
a ja doliną;
ty zakwitniesz różą, ty zakwitniesz różą,
a ja kaliną.
Ty pójdziesz górą, ty pójdziesz górą,
a ja lasami;
ty się zmyjesz wodą, ty się zmyjesz wodą,
a ja slozami.
Ty pójdziesz drogą, ty pójdziesz drogą,
a ja gościńcem;
ty będziesz panną, ty będziesz panną,
a ja młodzieńcem;
Ty będziesz panną, ty będziesz panną,
przy wielkim dworze;
a ja będem księdzem, a ja będem księdzem,
w wielkim klasztorze.
Ty pójdziesz drogą, ty pójdziesz drogą,
a ja pójdę ściészką;
ty zostaniesz księdzem, ty zostaniesz księdzem,
ja zostanę mniszką;
a jak pomrzemy, a jak pomrzemy,
to każemy sobie
złote litery, złote litery,
wybić na grobie;
Strona:Piesni polskie i ruskie ludu galicyjskiego.djvu/347
Wygląd
Ta strona została przepisana.