Strona:Piesni polskie i ruskie ludu galicyjskiego.djvu/133

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

starsza siostra brata miała,
na wojenkę go wysłała,
w prawą rączkę miecz mu dała,
sama rzewnie zapłakała.
Niepłacz, niepłacz siostro brata,
powrócę ja za trzy lata.
Już trzy lata upłynęły,
a my brata nie widziemy;
jeszcze minął rok, półtora,
już żołniérze jadą z pola:
Witam, witam, mospanowie,
czy daleko brat na wojnie?
Niedaleko, w czystém polu,
leży sobie na kamieniu,
prawą nóżkę ma w strzemieniu;
konik jego wedle niego,
grzebie nóżką, żałuje go;
już się wgrzebał po kolana,
żałujący swego pana:
póki pan mój na mnie siadał,
to ja goły owies jadał,
teraz nie mam sieczki, słomy,
rozniesą mnie kruki, wrony. —
Lepsza w domu groch, kapusta,
niż na wojnie kura tłusta;
lepiéj w domu cepem buchać,
niż na wojnie bębna słuchać,
lepiéj w domu płoty grodzić,
niż na wojnie marszem chodzić;
lepiéj w domu pole orać,
niż na wojnie pardon wołać,
lepiéj w domu kosą kosić,
niż na wojnie szablę nosić,
bo na wojnie szable kruszą,
niejeden się żegna z duszą;
bo na wojnie pięknie chodzą,
po kolana we krwi brodzą.