Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/296

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

stania w zamku jeszcze przez czas jakiś. Nie mam środków po temu, aby przyspieszyć twoje postępy: ale radzę ci, byś urozmaicił nieco czas pokuty zabawą z naszą wspólną pupilką. Co zaś do mojej osoby, to, mimo uprzejmego wezwania, widzisz dobrze, że jeszcze trzeba zaczekać; a przyznasz chyba, że nie z mojej winy.

Paryż, 4 października 17**.



LIST CVII.

Azolan do Wicehrabiego de Valmont.


Jaśnie Panie!
Stosownie do pańskich rozkazów, pospieszyłem bezzwłocznie po odebraniu listu do pana Bertrand, który mi wypłacił dwadzieścia pięć ludwików, tak jak mu to polecono.
Natychmiast potem udałem się do pani Prezydentowej, aby zobaczyć się z Julią, ale wyszła, i widziałem się jedynie ze służącym La Fleur, od którego nic się nie mogłem dowiedzieć, ponieważ od czasu przybycia tutaj bywał w domu jedynie w godzinach posiłku. Młodszy pomocnik pełnił przez cały ten czas służbę, a Jaśnie Pan wie dobrze, że jego nie znam. Ale zacząłem już dzisiaj wstępne kroki.
Powróciłem rano do panny Julii, która wydała się bardzo rada z tego spotkania. Chciałem ją wybadać co do przyczyny wyjazdu jej pani; ale powiedziała mi, że nic o tem nie wie, i zdaje się, że mówi prawdę. Wyrzucałem jej, że nie uprzedziła mnie o wyjeździe: zaręczała, że otrzymała rozkazy dopiero ostatniego wieczoru, układając panią na spoczynek; tak, iż cała noc zeszła jej na pakowaniu rzeczy; biedna dziewczyna