Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/282

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żywo dotknięty twoim wyjazdem; byłoby może roztropniej nie mówić ci o tem; ale ja nie lubię tej roztropności, która sprawia przykrość tym, których kocham. Jednakże nie będę mogła dziś mówić o tem dłużej. Słaby wzrok i drżąca ręka nie pozwalają mi na długie listy, kiedy je muszę pisać sama.
Do widzenia zatem, moja śliczna, do widzenia, moje drogie dziecko: tak, przyjmuję cię chętnie za córkę, posiadasz wszak wszystko czego trzeba, aby być dumą i rozkoszą swej przybranej matki.

Z Zamku  * * * , 3 października 17**.



LIST CIV.

Markiza de Merteuil do pani de Volanges.


W istocie, moja droga i dobra przyjaciółko, z trudnością przychodzi mi się bronić od uczucia dumy, kiedy czytam twój list. Jakto! ty zaszczycasz mnie swojem całkowitem zaufaniem! posuwasz się nawet aż do szukania u mnie dobrej rady! Ach, jakże szczęśliwą jestem, jeżeli zasługuję na mniemanie tak pochlebne z twej strony; jeżeli nie zawdzięczam go jedynie zaślepieniu przyjaźni. Zresztą, jakikolwiek jest jej powód, ufność ta nie mniej cenną jest mojemu sercu; a to, iż umiałam ją pozyskać, jest w mych oczach tylko jedną przyczyną więcej, aby się starać istotnie na nią zasłużyć. Powiem ci zatem (nie ośmielając się wszelako udzielać ci wskazówek), powiem ci otwarcie, jaki jest mój sposób myślenia w tym względzie. Nie polegam zbytnio na nim, ponieważ różni się od twego: ale, gdy ci przedstawię moje przyczyny, będziesz mogła je osądzić; a jeśli je potępisz, przychylam się już z góry do twego wyroku. Zachowam przynajmniej tę roztropność, iż nie będę się uważała za roztropniejszą od ciebie.