Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/116

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

innemu, jak nie tobie, pani, mogę powierzyć me skargi? od kogoż innego mogę oczekiwać pociechy, której tak bardzo będę potrzebował? Czyż mi jej odmówisz, ty, która jesteś jedyną sprawczynią moich udręczeń?
Nie powinno pani również dziwić, że, zanim odjadę, chciałbym usprawiedliwić się przed panią z uczuć, jakiemi mnie natchnęłaś; jak również, że nie zdobędę się na odwagę oddalenia się stąd, póki nie otrzymam z własnych ust twoich wyraźnego rozkazu.
Ta podwójna przyczyna każe mi prosić panią o chwilę rozmowy. Napróżno usiłowalibyśmy zastąpić ją listami: pisze się tomy całe napróżno, wówczas gdy dla porozumienia się wystarczyłby zupełnie kwadrans rozmowy. Czasu na to mamy poddostatkiem: gdyż, mimo skwapliwości, z jaką pragnąłbym pani usłuchać, trzeba mi będzie, bodaj ze względu na moją ciotkę, doczekać jakiegoś listu, powołującego mnie rzekomo w ważnej sprawie do Paryża. Żegnam panią; nigdy jeszcze nie było mi tak ciężko wymówić to słowo, jak teraz, gdy przywodzi mi ono na pamięć myśl o naszem rozstaniu. Gdybyś mogła, pani, wyobrazić sobie, ile cierpię, śmiem wierzyć, iż miałabyś dla mnie nieco uznania za moje posłuszeństwo. Chciej przyjąć przynajmniej, z większą niż dotąd wyrozumiałością, zapewnienie i wyrazy miłości najbardziej tkliwej i pełnej bezgranicznego szacunku.

26 sierpnia 17**



Dalszy ciąg listu XL.

Wicehrabia de Valmont do Markizy de Merteuil.


A teraz, roztrząśnijmy rzecz razem, moja piękna przyjaciółko. Pojmujesz, jak i ja, że skrupulatna, uczciwa pani de Tourvel nie może wypełnić pierwszego z moich żądań i zdra-