Strona:Pierre Choderlos de Laclos-Niebezpieczne związki.djvu/018

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

od którego wszelako Valmont jest bardziej wątły, a przynajmniej wydaje się takim przy silniejszej o wiele indywidualności pani de Merteuil. Korespondencya tych dwojga wypełnia główną część książki. W niej, zagrzewając się nawzajem w przewrotności i zepsuciu, snują wspólnie swoje plany, w niej czerpią oboje podnietę i zadowolenie miłości własnej z czynów, skazanych z natury swojej na mrok tajemnicy: jedno stanowi dla drugiego publiczność. Różnica jest w tem, że pani de Merteuil, oddając się przyjemności tych przyjacielskich zwierzeń, nie przestaje ani na chwilę być panią swoich myśli i uczynków, nie przestaje być sobą, podczas gdy Valmont, możnaby powiedzieć, cały czas „zgrywa się“ dla swojej partnerki i, naprzemian głaskany pochlebstwem i smagany drwiną, daje się prowadzić jak dziecko na pasku, nie tracąc ani na chwilę przekonania o swej rzekomej sile. Pochłonięty, o wiele więcej niż sam mniema, urokiem pani de Tourvel, Valmont wielokrotnie w zwierzeniach swoich zadrasnął panią de Merteuil w sposób, którego mu nigdy nie przebaczy. Odtąd póty na nim wygrywa, póty go drażni i kusi, aż jej poświęci kochaną kobietę, by w zamian — rzecz najstraszliwsza dla bohatera pokroju Valmonta — zostać wystrychniętym na dudka. Wówczas, na chwilę, niby dwa wspaniałe drapieżne zwierzęta, stają naprzeciw siebie do walki: walki, w której Valmont pada, zanim zdołał się opatrzeć, jak dalece był jeno igraszką w ręku tej strasznej kobiety. Niemniej mistrzowsko i pewnie nakreślone są inne postacie dramatu. Danceny, to sama młodość, razem z jej niewinnością i brakiem charakteru, z całą grandilokwencyą i emfazą w miłości, która, w próbie życiowej, okazuje się nietyle miłością danej kobiety, ile potrzebą miłości samej. Autor idzie za nim krok w krok w ślizkim labiryncie tej młodzieńczej psychologii; nie oszczędza biednemu kawalerowi ani jednego kłamstewka (paradny przypisek do listu LXV), aby wreszcie, ustami Valmonta, wydać wyrok, który brzmi tem okrutniej, że istotnie Dan-