Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/43

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mnie teraz zobaczyła, ta odrobina dobrego wrażenia, jakie uczyniłem na Tobie, przepadłaby doszczętnie! W ogóle jestem zdania, że chorzy ludzie nie powinni ciążyć zdrowym. Powinni ukrywać się, jak tytko mogą, ze swoją brzydotą i nieapetycznością.
Natomiast, gdy tylko uczynię się znów godnym dobrego towarzystwa, przyślę ci sztafetę. Wtedy powetujemy sobie swój długi okres rozłąki.
Obiecuję Ci, że najszybciej mnie uzdrowi pragnienie zobaczenia Ciebie i że nawet w swawolnych snach gorączkowych, które mnie nawiedzają, nie jestem Ci niewierny. I odpędzam od siebie wszystkie przykrości choroby, gdy widzę cię w majaczeniach nocy przy mojem łożu, i zdaje mi się, że składasz mi na czole chłodzącą dłoń. A tym sposobem — acz nieobecna — jesteś moją pielęgniarką i zbawczynią.
Przyjmij na dziś podziękowanie w tych kilku wierszach. Wszelki wysiłek sprawia ból mojej biednej osłabionej głowie. Nie ślę Ci całusa, bo, mój oddech nawet w myślach nie powinien dotykać Twojej młodocianej piękności i zdrowia. Rozumiem teraz trędowatego, który w podziwie dla pięknej kobiety, która przeszła obok niego, i w kornem uwielbieniu dla niej — całuje ślady, pozostawione przez jej stopy na piasku!

Twój A.