rozmowa tego rodzaju doprowadzi niechybnie do rozłąki. I oto stało się to pewnego wieczora, kiedy byłaś u mnie — przypominasz to pewnie sobie, było to przed trzema tygodniami. Wyszukiwałem stale preteksty, aby zejść jej z drogi. Otóż, kiedy siedzieliśmy oboje na sofce jak teraz — nagłe zadzwoniono. Pamiętasz, nie chciałam otworzyć, ale dzwonek powtarzał się uporczywie. Musiałem wyjść. Gdy wróciłem za chwilę, powiedziałem ci, że to był woźny z teatru; zapytałaś mnie, czemu tak spoważniałem; odparłem, że otrzymałem przykrą wiadomość: jakobym miał otrzymać do odegrania rolę, która nie przypadła mi do smaku. W istocie to nie był woźny — to była ona. Przyszła, parta tęsknotą i niewiarą; musiałem odesłać ją z pomocą jakiegoś kłamstwa, uczyniłam to tak niezręcznie, że spostrzegła fałsz. Odeszła, nie rzekłszy słowa, udając, że mi wierzy. Prosiłem ją już wtedy, aby nie przychodziła do mnie na przyszłość; i oto rankiem tego dnia, gdy miałem grać nową rolę, otrzymałem od niej list — list pożegnalny, list, który wbrew słowom gorzkiego rozczarowania nosi jeszcze znamię jej łagodności i delikatności. Poprzedzającego wieczora — pamiętasz pewnie, że spędziłaś u mnie wtedy
Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/22
Wygląd