Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 2.djvu/109

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Była wyraźnie zakłopotana i patrzyła na mnie z litością.
Że też mógł mnie tak poniżyć przed nią! Ale ja chcę go widzieć. Ja chcę z nim mówić! on nie ma prawa postępować ze mną w taki sposób! Albo nie: przeciwnie, może mnie traktować, jak chce! Może mnie upokarzać, gnębić — będzie dla mnie rozkoszą być męczoną przez niego. Gotowa jestem pełzać przed nim jak pies, niechaj mnie odepchnie nogą — powrócę doń, nie dam mu spokoju, póki nie pozwoli mi być przy sobie!
Rozmyślałam już długo o tem, że może kocha inną, że ta inna do niego przychodzi, że może dlatego nie chce mnie widzieć.
Napiszę mu:
„Weź każdą inną, jaką chcesz. Jeżeli Ci nie wystarczam, jeżeli potrzeba Ci zmiany — dobrze, w imię Boże! To mogę zrozumieć. Jesteś artystą. Musisz mieć nowe wrażenia, nowe wpływy. Toć jestem tylko głupią małą dzieweczką — moją jedyną zaletą jest, że Cię kocham. Ale powinieneś wiedzieć o tem, że gdybyś wziął sobie nałożnicę, zniosę i to bez gniewu.
Jedyna rzecz, której żądam, to tylko, że-