Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/27

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wone, którego się nie nadużywa, ale które pić jest nieomal szaleństwem, gdyż sam jego zapach upaja — jest to spadek po moim przed piętnastu laty zmarłym czcigodnym dziadku. Wreszcie na deser szklanka madery.
Właściwie zebrania obiadowe u babci nie są nazbyt zabawne. A jednak jakże przytulnie czuje się człowiek u niej! Wszelki ton przykry musi zgłuchnąć w tych cichych komnatach; nawet ojciec czyni tu wysiłki, aby być miłym. A czyż można nie mieć świetnego apetytu, gdy się widzi pełne miłości oczy babuni, czuwające nad tem, aby każde z nas dostało coś dobrego, smacznego, gdy się słyszy jej gościnne nalegania, aby każdy dbał o siebie. Muszę się uśmiechać, przypominając sobie, jak się opycham przy tej sposobności, gdy ma się tyle czasu na jedzenie, i jak wnosi z uroczystą miną świeże dania stara kobiecina, przystrojona w szykowny biały fartuszek. Nie chcę już mówić o Franku, bo ten pożera wszystko poprostu z nieprzyzwoitym apetytem.
Przy deserze babunia podnosi szklankę i wypowiada — co rok jednakie słowa: „A teraz trąćmy się, życząc sobie wzajem szczęśliwego Nowego Roku — osobliwie zaś szczę-