Strona:Peter Nansen - Niebezpieczna miłość T. 1.djvu/14

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Noc Sylwestrowa godz. 12 i pół.

Jakaż to myśl uroczysta, że stary rok skończył się właśnie, a nowy rodzi się w mgłach i po mrokach nocy zimowej. Więc jeszcze jeden rok przeminął — a cóż mi przyniósł? Nowy rok się zaczyna — cóż mi przyniesie? Na pierwsze z tych pytań mogę odpowiedzieć. Stary rok nie dał mi nic. Gdy myślę o nim, widzę przed sobą długą, biegnącą prosto drogę wiejską bez barw, bez zakrętów, bez zmian. Szereg marszów dziennych, wszystkie równe sobie wzajem, wszystkie w tymże dążące kierunku, wszystkie w jednakiem ciężkiem otoczeniu. Przed południem taki obraz: moja droga mateczka i ja wędrujemy oboje starą królewską drogą ku miastu, w którem mamy zrobić sprawunki. Idziemy szybko po spadzistej ścieżce, prześlizgujemy się między mnóstwem łudzi, jakbyśmy nie należeli do nich. Znamy niewielu z nich i nader niewielu zna nas. A przecież znamy się wszyscy dobrze. Należymy do stałych figur na tej drodze:
„Wdowa z córką” — nazwał nas kiedyś w przejściu jakiś jegomość.
Musiałyśmy wraz z mamą roześmiać się z powodu tej uwagi; tak wydawała się trafną. Matka, mała i wytworna, zawsze odziana czar-