— „Iluszko! perełko! mój kwiatku uroczy!
Podnieśże ty główkę, zwróć ku mnie twe oczy;
Iluszko! gołąbko! o spojrzyj raz przecie:
To dla mnie jedyna uciecha na świecie.
Twe oczy jak tarki, jak zorza jagody,
Wyskoczże co żywo! no, wyskoczże z wody!
Chodź do mnie na chwilkę, na chwilkę jedyną,
Niech rączkę uścisnę: chodź do m nie dziewczyno.”
— „Poszłabym ja rada Janoszku, kochanie,
Lecz rychło mi trzeba ukończyć to pranie;
Mnie pilno Janoszku, gdy spóźnię się trochę
I jakże gniewliwą przebłagam macochę?”
I śliczna Iluszka znów główkę pochyli,
Znów pierze w potoku, i spojrzy po chwili.
A pasterz nad wodę co rychło podbiega
I wabi ją okiem i ręką do brzega.
— „Chodź do mnie gołąbko, ptaszyno ty mała,
Jużeśli twe chusty bieluchno wyprała,
Macocha daleko: czyż ona zobaczy?
Chodź do mnie dzieweczko, bo umrę z rozpaczy,”
Skraśniała dzieweczka — zadrżało serduszko,
A chłopiec poskoczy „o dzięki Iluszko!”
Całuje czarniuchne jak tarki oczęta,
Kto zliczy całusy! i któż je spamięta?
Czas leci a leci, przeczyste wód łono
Już barwą zachodu połyska czerwoną,
Macocha się zżyma, gniew płonie w jéj oku,
Gdzież bawi dziewczyna? prałażby o zmroku?
I chmura wezbrała na licu jéj bladem,
I klątwy przez usta sypnęły się gradem;
— „W net sama w twe ślady poskoczę na błonie,
Oj biada ci, biada, jak wpadniesz mi w dłonie!”
Iluszko! sierotko! tak, biada ci, biada;
Patrz! wiedźma piorunem nad potok przypada,
Wszerz usta rozwarła, tchną żarem jéj oczy,
W net spłoszy marzenie miłości uroczéj!