dalił się natychmiast od ciężko uszkodzonej „Bretanii“ i miast wszystkimi siły przystąpić do ratunku, przepadł nagle we mgle, jak nagle się pojawił. Brakło mu jednak czasu aby ukryć swą nazwę i bystre oczy marynarzy, zanim go mgła wchłonęła, przeczytały na burcie „Präsident Hindenburg“.
O rozmiarach i miejscu uszkodzenia okrętu jeszcze dokładnie nie wiedziano. Najpierw zatrzymano maszyny, i bez sekundy zwłoki puszczono w ruch całą załogę. Jak się po chwili okazało, dwie wodoszczelne przegrody były całkowicie przebite, zaś ściana trzeciej również poważnie uszkodzona. Woda przez wyrwę już zapełniła dwie komory i poczęła się wdzierać do ostatniej, jednak ze znacznie mniejszą siłą. Niebezpieczeństwo było wielkie ale nie beznadziejne. W oka mgnieniu włączono do maszyny potężne węże pomp, chwycono się wszelkich środków ratunku, podczas gdy nadawczy radiowy aparat słał nieprzerwanie w przestrzeń sygnał wzywający pomocy, rozpaczy S. O. S.
Całą ratunkową akcję ujęto w karby takiej sprawności i spokoju, zaś grozę położenia tak umiejętnie maskowano, że tłumy posażerów panicznym strachem owładnięte dały się wreszcie cokolwiek opanować i przyprowadzić do jakiegoś porządku.
— Proszę nie przerażać się, bowiem nic nam nie grozi! — stanowczym głosem uspakajał kapitan. — Wyrwa w okręcie jest niewielka i uda się ją zablokować! W najgorszym razie posiadamy wystarczającą ilość łodzi, morze na szczęście jest spokojne, a od Azorskich wysp dzieli nas kilku milowa przestrzeń.
Zimna krew kapitana i słowa zapewnienia, przyciszyły krzyk kobiet, lecz lęk i groza nadal
Strona:Paweł Staśko - Serce na śniegu.djvu/107
Wygląd
Ta strona została skorygowana.