Przejdź do zawartości

Strona:Paweł Staśko - Kain.djvu/121

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ty, ty nie czujesz,
żeś ty mi raj — i głód
i tyś mi ból!...

(po chwilce)

Ach, twoja brew,
boskie, zachwytne oczy — — —
Upalna krew
twych ust — to cud,
wiosna — — i maj — — —
to kwiatów miód — —
Ach, tyś mi śmierć i raj!
I czar ten zwiódł
mnie — — ukorzył?
Gorze!... przebóg! ja śmieć,
ja wzgardy dożył?!

(Chce biec i naraz staje. W drzwiach zjawia się Ironja, Kain chwyta się się dłonią za czoło przechylając w tył głowę).

Ach, te usta — te lica — — te oczy...

SCENA VIII.
IRONIA (zgryźliwie)

O — — tak, na tym padole
żywot się toczy...