dlaczego powtarzają się w jednakowych odstępach, wreszcie co oznaczają owe zagadkowe litery? Niestety nikt nie znajdował na to odpowiedzi, jakby ten tajemniczy węzeł nie miał wcale początku. Nie więc dziwnego, że podniecenie wzrastało teraz do ostatecznych granic, że tłum ciekawych zwiększał się stale, tłum żądny nie tylko sensacji, ale wręcz zemsty na okrutnym złoczyńcy.
Każda chwila obecnie wydawała się wiekiem i jednym niemym zapytaniem — schwycą zbrodniarza żywcem, czy padnie w walce trupem?
Z chwilą wzrastającego wciąż napięcia u podnóży „Grodziska“, ajent wraz z przodownikiem szybko posuwali się naprzód, zachowując jak największą ostrożność. Jak wczoraj, tak i teraz spotykali po drodze zwinne jaszczurki i nietoperze omackiem tłukące się o ściany, ta sama owiewała ich wilgoć i nieprzyjemna atmosfera.
Wreszcie po pewnym czasie zatrzymali się cicho u progu owej tajemniczej piwnicy, która ich wczoraj zmusiła do powrotu. Zeszła im jeszcze krótka chwila na umocowaniu sporządzonej ze sznurów drabiny, po czym ajent, biorąc pod pachę psa, jął się opuszczać w dół. Kiedy już stanął na glinianym klepisku, ruszył za nim przodownik. Z bronią w ręku i świecącymi latarkami, jęli ostrożnie opatrywać pieczarę, a raczej pełen piszczeli grób. Kości ludzkie leżały przeważnie obok ścian, w których tkwiły u haków resztki rdzą
Strona:Paweł Staśko - Białe widmo.djvu/55
Wygląd
Ta strona została skorygowana.