Strona:Paweł Spandowski - Z praktyki spółek wielkopolskich.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

opisałem. Przez jego podróże, przez jego osobiste stykanie się z wszystkiemi spółkami, wyłaniały się powoli najpraktyczniejsze i najprostsze sposoby pracy i zaprowadzały się wszędzie. Nie spostrzeżono się wcale, jak bez wszelkich badań i bez wszelkich ustaw zaprowadziła się prawie w wszystkich spółkach jedna i ta sama książkowość, niesłychanie prosta, a jednak tak doskonała, że do dziś dnia przetrwała.
Gdy później liczba spółek poczęła się podnosić raźniej, nie było już możliwem dla Związku, służyć wszystkim spółkom tak daleko idącą pomocą, jak za czasów ks. Patrona Szamarzewskiego. Ale zato też istniał już szereg spółek, znacznych i dobrze prowadzonych, które mogły być wzorem i szkołą dla nowych adeptów pracy współdzielczej. Przy założeniu nowej spółki Związek dostarczał książek i formularzy, a o sposobie ich prowadzenia nowi członkowie zarządu pouczali się w jednej z większych spółek sąsiednich. Pozatem nowo założona spółka w pierwszych latach swej pracy doznawała szczególnej opieki ze strony Związku, czy to za pomocą odwiedzin, czy też korespondencyi, ale zawsze tylko w formie porady i pouczenia, nigdy w ten sposób, iżby Związek część pracy zarządu miał przejmować na siebie. O tej czynności Związku nie zamierzam narazie rozwodzić się obszerniej, gdyż do tej sprawy powrócimy jeszcze, gdy będę mówił specyalnie o stosunku Związku do spółek.
Takiemi środkami i sposobami wyrabiano w kierownikach spółek kwalifikacye techniczne, kierując ich przedewszystkiem na samodzielnych pracowników. Oczywiście że i strony moralnej nie spuszczano nigdy z oka, dbano nietylko o kwalifikacye techniczne, ale także o charakter kierowników spółek. Na czele spółki, jako instytucyi społecznej, stać mogli tylko ludzie nieposzlakowani. Stąd wybór odpowiedniej osobistości na członka zarządu