Tak, to nie ulega żadnej kwestji, jestem
obywatelem miasta, pracuję, gram w kręgle,
płacę podatki, zabieram głos na posiedzeniach
magistratu, jestem członkiem stowarzyszenia
opieki nad ubogimi, agituję po stronie lokatorów przeciw kamienicznikom, a należałbym nawet
do stowarzyszenia spożywczego, gdyby to było
po myśli szwagra mojego, który jest kupcem.
Tak jest. Nie ulega żadnej kwestji. Jestem
obywatelem miasta, posiadam wszystkie cechy
właściwe obywatelowi. Coprawda, nie zaliczam się do znakomitych obywateli. Ot, tak
sobie jestem jak większość. Ani bogaty, ani
bardzo ważny, ani też specjalnie mądry, ot taki
sobie pan, który musi przez cały dzień spełniać swoje obowiązki, narzekając oczywiście
ile wlezie, zaś wieczorem ma chęć niepokonaną
do śmiechu.
Ślicznie jest w naszem miasteczku, poprostu
ślicznie. Jeśli się nie mylę, posiadamy najlepsze
trotoary z pośród wszystkich miast, a piwo
nasze jest pono tak znakomite, że bywa eksportowane do... wsi sąsiednich. Posiadamy
Strona:Paweł Keller - Baśń ostatnia.djvu/9
Wygląd
Ta strona została przepisana.
Zdumionym, słów kilka.