Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/131

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cznie skakały, jak się pluskały w wodzie.
Nazajutrz służąca chciała żabki wyrzucić na podwórze: dzieci oburzyły się na nią.
— A! nie można, one po kamieniach skakać nie umieją: kotek je pozjada.
I wzięły żabki ze słoikiem, zaniosły je do ogródka, i puściły w świeżą zieloną trawkę; bo nie należy niszczyć tego, co nas bawiło przed chwilą, i dla naszej igraszki najmniejsze nawet stworzenie cierpieć a tembardziej życia tracić nie powinno.