Strona:Paulina Krakowowa - Niespodzianka.djvu/085

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

uprzątnąć, i powóz umyć i zatoczyć do wozowni, zaprząg oczyścić; ho! ho! nieraz to się ta robota i do nocy zwlecze, ledwie jest czas, by się posilić.
Marcinek wrócił do pokoju, ale ani w czasie obiadu, ani przez drogę do domu nie unosił się nad szczęściem woźnicy, a gdy go ojciec zapytał, czy chciałby być stangretem, potrząsnął głową i rzekł z cicha:
— Nie!
— Widzisz, synu! — powiedział mu ojciec — każdy stan ma miłą i przykrą stronę; tak i z nauką: trudno ją nabyć, ale miło, nabywszy, używać jej na dobro swoje i innych