Strona:Paul de Kock - Dom biały tom II.djvu/166

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
158

— «Wielkie to dla nas szczęście — rzekł Alfred — anibym skosztował pewno potraw roboty pana weterynarza.»
W tej chwili pan Ferulus, od stóp do głowy czarno ubrany, trzymając pod pachą kapelusz, który oddawna wyrzekł się kształtu, jaki mu niegdyś nadano, wchodzi do pokoju i z niskim ukłonem przemawia «Salutem omnibus.»
Robino wybiega pośpiesznie naprzeciw gościa, i ściska go serdecznie za rękę, bo sobie przypomina ranniejszą mowę.
— «Panie Rosz-nuar, stawię się, wedle chęci waszej, wielce mnie zaszczycającej» — rzecze Ferulus, trzymając także ciągle Robina za rękę.
— «Mocnom rad temu, panie Ferulus;... dziś będziemy sobie mieli szlachecki obiadek; bo nie miałem jeszcze czasu domu mojego urządzić.